[WYWIAD] Niezależność finansowa dzięki inwestycjom w nieruchomości
Niezależność finansowa dzięki inwestycjom w nieruchomości
Wywiad ze Sławkiem Muturim – dawniej pracownikiem korporacji, dziś wolnym finansowo rentierem.
Ostatnia aktualizacja: 15.05.2013, Equity Magazine 11
Dziś rentier utrzymujący się z nieruchomości, a dawniej etatowy pracownik menedżerskiego szczebla w międzynarodowej korporacji. Czy koledzy z pracy zdziwili się, gdy złożył Pan wypowiedzenie?
– I to bardzo! Pytali gdzie idziesz teraz do pracy, na co ja odpowiadałem z uśmiechem, że nigdzie. Zazwyczaj było to brane za żart, choć jak zaczynałem tłumaczyć, że będę się utrzymywał z najmu nieruchomości, które od lat kupowałem to nadal wiele osób nie mogło zrozumieć, dlaczego rezygnuję z dobrej pracy.
Skąd w ogóle pomysł, by zostać rentierem – nie lepiej było nadal pracować, zwłaszcza dla międzynarodowych korporacji?
– Na pomysł, by zostać właścicielem mieszkań i utrzymywać się z ich wynajmu, tak naprawdę wpadłem już będąc nastolatkiem, a kariera w korporacji była po prostu najlepszą drogą do zebrania funduszy. Wspinając się po szczeblach kariery zawodowej jednocześnie planowałem na bieżąco swoją przyszłość finansową, ustalając co roku cele jakie chciałbym osiągnąć oraz na bieżąco je weryfikując. W pewnym momencie nadszedł moment, kiedy wszystkie założenia zostały spełnione więc rzuciłem pracę i zostałem rentierem. To stałe planowanie było szczególnie przydatne, gdyż nawet teraz mogę spojrzeć w moje zapiski i sprawdzić, który rok zakończył się dla mnie pełnym sukcesem, a który był nieco gorszy i dlaczego.
Brzmi to bardzo racjonalnie, ale czy nie czuł Pan pokusy, by nadal pracować na etacie, a jednocześnie wynajmować posiadane nieruchomości? Przecież rezygnacja wiązała się ze spadkiem Pańskich dochodów.
– Istotą pojmowanej przeze mnie wolności finansowej jest przede wszystkim niezależność. A pracując i jednocześnie zajmując się najmem nie miałbym nawet czasu wydawać zarobionych pieniędzy, więc cóż z tego, że miałbym ich więcej?
Co w takim razie robi rentier na emeryturze?
– Moją wielką pasją od zawsze były podróże. Odkąd nie pracuję na etacie mogę oddawać się tej pasji praktycznie do woli, co też robię na co dzień. Do tej pory udało mi się zwiedzić już wszystkie kraje świata.
To z pewnością osiągnięcie godne pozazdroszczenia. Co teraz skoro wszędzie już Pan był – planuje Pan powtórzyć swój wyczyn?
– (śmiech) Niekoniecznie do wszystkich państw chciałbym wrócić, ale na pewno większość z nich odwiedzę ponownie. Podróżować zacząłem jeszcze pracując na etacie, stąd nie zawsze starczało mi czasu, by zwiedzić wszystko to co chciałem. Od kilku lat sytuacja jest diametralnie inna. Można powiedzieć, że ja już nie mam marzeń – teraz tylko planuję. Mając potrzebne fundusze, dowolną ilość czasu oraz stałe dochody pasywne pozostaje mi tylko układać plany gdzie i kiedy jadę oraz co mam zamiar robić. Przykładowo od kilku lat opuszczam Polskę w zimowych miesiącach, by spędzić ten czas w krajach, gdzie jest wtedy ciepło.
O tym to na pewno będzie marzyć wielu Polaków jak zima na dobre do nas zagości. Wiem, że wydał Pan dwie popularne książki – skąd pomysł na działalność publicystyczną?
– Pierwszą kawalerkę, bo to w nie głównie inwestuję, kupiłem w 1998 roku. Wtedy nikt nie mówił o inwestowaniu w nieruchomości z zamiarem ich wynajmu, i w zasadzie przez długie lata tematyka ta była rzadko poruszana. W czasach gdy Internet dopiero raczkował ludzie czerpali wiedzę głównie z książek, stąd też postanowiłem podzielić się moimi doświadczeniami z innymi. Tak też po prawie 20 latach spędzonych w biznesie i ponad 10 latach inwestowania w nieruchomości powstała książka „Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości” .
Pańska publikacja spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem oraz zainteresowaniem mediów. Kolejny raz potwierdziło to tezę, że lepiej się czyta książki napisane przez praktyków.
– Miło mi to słyszeć, faktycznie po publikacji otrzymałem wiele pozytywnych komentarzy, często też ludzie pisali, że żałują, iż wcześniej jej nie czytali. Zmotywowało mnie to do uruchomienia przed ponad rokiem bloga fridomia.pl, gdzie dzielę się doświadczeniem i wymieniam opiniami z innymi rentierami i właścicielami nieruchomości.
Co w takim razie poradziłby Pan naszym Czytelnikom, którzy też myślą, by inwestować w nieruchomości. Czy aby na pewno teraz jest na to dobry czas? Ceny mieszkań od dłuższego czasu nie rosną, deweloperzy prześcigają się w promocjach, by sprzedać mieszkania, których budowę zaczęli jeszcze nim kryzys rozpoczął się na dobre. Nie bez wpływu na rynek jest też rządowy program dopłat „Rodzina na swoim”. Czy okres gdy na nieruchomościach najwięcej się zarabiało już minął?
– To zależy po co się nieruchomości kupuje. Ja w mieszkania inwestuję od ponad 10 lat i jak dotąd nie sprzedałem żadnego z nich, mimo że ich wartość w niektórych przypadkach zwiększyła się przez ten czas kilkukrotnie. Dla mnie zawsze nieruchomości były przede wszystkim źródłem pasywnych dochodów, a nie inwestycją, na której można szybko zarobić kupując i po krótkim okresie odsprzedając. Od takich działań są inne formy inwestycji, jak choćby te w akcje czy fundusze inwestycyjne.
Rozumiem, w takim razie skąd pewność, że ta inwestycja nie przyniesie nam tylko strat?
– Ludzi na ziemi przybywa, a każdy przecież musi gdzieś mieszkać. I o ile wielu rzeczy możemy się wyrzec, z wielu zrezygnować, tak każdy z nas musi gdzieś mieszkać. Co więcej, patrząc w szerszym horyzoncie czasowym ceny nieruchomości rosną z dekady na dekadę, proszę spojrzeć ile kiedyś kosztowały grunty pod Warszawą, a ile dziś płaci się za mieszkania nawet kilka kilometrów od centrum stolicy. Jestem przekonany, że moje nieruchomości za kilka lat będą więcej warte niż są teraz.
Czy teraz, patrząc wstecz, zdecydowałby się Pan na inwestycje w inne aktywa? Przez ten czas od końca lat 90. można było zarobić nie tylko na nieruchomościach.
– Od dawna byłem zwolennikiem nieruchomości, bo z jednej strony posiadałem coś namacalnego i rzeczywistego, a z drugiej miałem wpływ na ich cenę, czego nie można powiedzieć o akcjach. Przykładowo, kupując choćby papiery TPSA nie mógłbym sprawić, by były wyżej notowane choćbym cały rok wraz ze swoimi znajomymi siedział ciągle na telefonie. Nieruchomości natomiast dają mi poczucie kontroli. Mogę je kupić taniej od ceny rynkowej – czego z akcjami zrobić się nie da – mogę też podnieść ich wartość poprzez remonty czy nawet skorzystać z nich fizycznie samemu w nich mieszkając. Z biegiem lat łatwiej też dostrzec okazję i wycenić daną nieruchomość, a wtedy zarabiamy już na starcie.
Czy może Pan zdradzić ile czasu zajęło Panu osiągnięcie wolności finansowej?
– Rok 1995 był tym rokiem, kiedy podjąłem decyzje o zajęciu się kupnem nieruchomości pod kątem wolności finansowej. Pierwszą kawalerkę, jak już wspominałem, kupiłem 3 lata później, a wolny finansowo byłem praktycznie już w 2006 roku. Nadal jednak pracowałem przez 3 lata w Deloitte, co wynikało z moich zobowiązań względem pracodawcy.
Czym teraz Pan się zajmuje – nie ciągnie Pana, by wrócić do biura?
– Ani trochę (śmiech)! Obecnie skupiam się na dwóch swoich projektach. Jeden z nich to firma Mzuri, która zajmuje się zarządzaniem nieruchomościami. Stworzyłem ją z własnej potrzeby – mając wiele mieszkań tracimy coraz więcej czasu na zajmowanie się najemcami, stanem nieruchomości, opłatami etc. Postanowiłem więc otworzyć firmę, która się tym zajmie za mnie, a jak się później okazało w Polsce jest więcej osób z podobnymi „problemami”.
Drugi to stowarzyszenie…
– Tak, inwestujących w mieszkania pod wynajem przybywa, stąd pomysł, by zrzeszyć się w stowarzyszeniu w celu wymiany doświadczeń oraz powzięcia wspólnych inicjatyw, prowadzących do większego ucywilizowania rynku najmu w Polsce.
Czy znaczy to, że właściciel wynajmowanego mieszkania ma w Polsce pod górkę?
– Nie aż tak bardzo jak dawniej, ale nadal sporo jest do zrobienia. Państwo przyjęło model, w którym to nas obarcza odpowiedzialnością za los osoby, której nie stać na opłaty za lokal, zamiast zapewnić takim ludziom mieszkania socjalne. Poza tym na Zachodzie o wiele bardziej rozwinięte są firmy specjalizujące się w windykacji najmu czy też zarządzające nieruchomościami – tak jak to robi w Polsce firma Mzuri.
Patrząc już nie tylko przez pryzmat nieruchomości , co Pana zdaniem jest najważniejsze w dążeniu do wolności finansowej? Bo wiele osób podchodzi do tematu mówiąc, że na tym już się nie da zarobić, coś innego znowu trwa za długo bądź wymaga zbyt wiele zachodu…
– Moim zdaniem liczy się konsekwencja i wytrwałość, a wybór aktywów stoi na drugim miejscu. Ja odkąd pamiętam myślałem jedynie o nieruchomościach, ktoś inny równie dobrze mógłby osiągnąć to co ja innym sposobem, czego oczywiście wszystkim Czytelnikom Equity życzę!
Dziękuję za rozmowę!
Bardzo inspirujący wywiad. Również stawiam kroki, aby uzyskać wolność finansową z nieruchomości. Jestem właśnie na etapie zakupu dopiero drugiej nieruchomości i co prawda na kredyt, ale będzie to pozytywny debet 🙂
I got this site from my buddy who informed me regarding this web page and now this time I
am browsing this web site and reading very informative content here.