[Wywiad] Praktyczna psychologia dla inwestorów giełdowych
Wywiad z dr hab. Piotrem Zielonką
2.10.2013
Equity Magazine: Inwestowanie kojarzy się zazwyczaj z danymi finansowymi i wykresami. Po co w tym wszystkim wiedza z zakresu psychologii inwestowania?
Piotr Zielonka: Oprócz twardej wiedzy na temat funkcjonowania rynku potrzebna jest wiedza o własnych ograniczeniach poznawczych i emocjach. Czasem nawet mówi się, że największym wrogiem inwestora jest jego własny umysł. Ściślej biorąc – starszy ewolucyjnie kawałek mózgu odpowiedzialny za działania impulsywne i silnie emocjonalne.
EM: Jakie są zatem największe grzechy inwestorów w tej dziedzinie?
Trudno wyróżnić ten największy, ponieważ nie wiadomo na jakich kryteriach miałby być dokonany wybór. Według mojej intuicji najgroźniejsza jest nadmierna pewność odnośnie do własnej wiedzy i umiejętności oraz silna awersja do ponoszenia strat. Ta pierwsza skłonność powoduje, że podejmujemy zbyt ryzykowne decyzje w oparciu o własne opinie, ta druga z kolei prowadzi do takiego samego zachowania, ale na skutek nadmiernego strachu przed stratą.
EM: Jak wyrobić w sobie dyscyplinę w inwestowaniu na giełdzie?
Najlepiej pracować nad własnymi nawykami. Im więcej pożądanych zachowań ma charakter automatyczny, tym lepiej. Silną wolę da się i należy ćwiczyć. Nie trzeba zmieniać wszystkich złych nawyków naraz. Zacznijmy od kontrolowania jednego, niepożądanego nawyku. Cała reszta zmian pójdzie nam łatwiej.
EM: Czy i jak proces podejmowania decyzji w życiu codziennym różni się od podejmowania decyzji inwestycyjnych?
Decyzje inwestycyjnie powinny być podejmowane w sposób analityczny – nie impulsowy. Zauważmy, że niemal zawsze podejmowane są w warunkach ryzyka. Co ciekawe, gdy analizujemy czyjś sukces lub porażkę na giełdzie, musimy pamiętać, że analizowana decyzja stanowi jedynie pojedynczą obserwację. Nie wiemy, czy obserwacja ta leży w okolicach średniej, czy też daleko od niej. Może zatem stanowić standard lub być zupełnie wyjątkowa. Może być wynikiem wiedzy i umiejętności inwestora lub stanowić zupełny przypadek. Decyzje podejmowane w warunkach ryzyka należy oceniać wyłącznie na podstawie przesłanek, a nie na podstawie skutków. W życiu codziennym, gdy decyzja nie ma charakteru ryzykownego, można ją oceniać po skutkach.
EM: Jeżeli miałby Pan wybrać jedną rzecz, to jaki czynnik psychologiczny uznałby Pan za najważniejszy w skutecznym inwestowaniu?
Wyróżniłbym dwa czynniki: duża wiedza (nie tylko psychologiczna) i silna samokontrola.
EM: Czy były kiedyś prowadzone badania nad tym, jak decyzje podejmują ludzie sukcesu – zwłaszcza w biznesie i inwestowaniu? Czy ten proces różni się od postępowania przeciętnego człowieka?
Ludzie sukcesu niełatwo poddają się badaniom. Niech pan spróbuje namówić jakiegoś miliardera do udziału w eksperymencie naukowym. Przeglądając ich biografie, można jednak wyłowić pewien zbiór cech wspólnych. Należą do nich: odwaga rozumiana jako akceptowanie dość wysokiego ryzyka, posiadanie wizji i duża wytrwałość w dążeniu do celu, wreszcie umiejętność konstruktywnego przegrywania i wyciągania budujących wniosków z błędnie podjętych decyzji.
Badania pokazały, że średni czas od momentu nabycia akcji do momentu ich sprzedaży jest istotnie krótszy w przypadku walorów drożejących niż w przypadku taniejących. Inwestorzy mają zatem tendencję do szybkiej sprzedaży akcji przynoszących zysk oraz do przetrzymywania akcji przynoszących stratę.
EM: Jedną z rzeczy jaka frustruje inwestorów są niespełniające się prognozy ekspertów. Czym jest to spowodowane, przecież to są eksperci, którzy nie powinni się mylić…
Eksperci, podobnie jak laicy, są podatni na liczne błędy poznawcze. W wielu eksperymentach naukowych porównywano szacowane przez ekspertów szanse zaistnienia jakiegoś zdarzenia z obiektywnymi wartościami prawdopodobieństwa. Eksperci systematycznie mylili się, ale – co ciekawe – mimo to wysoko oceniali swoją wiedzę. Jaka jest zatem trafność prognoz eksperckich w porównaniu z prognozami laików? W przypadku, gdy zadanie jest dość łatwo wykonalne, na przykład, gdy należy przewidzieć liczbę wypadków przy pracy w jakimś przemyśle, ekspertów charakteryzuje wyższa trafność prognoz niż w przypadku laików. Kiedy natomiast przewidywalność w jakiejś dziedzinie jest niska z samej natury rzeczy, na przykład dotyczy koniunktury gospodarczej lub przyszłości konfliktów zbrojnych, eksperci wykazują niską, porównywalną do laików trafność przewidywań.
EM: Wielu inwestorów ma problem z szumem informacyjnym. Czy są jakieś sposoby, aby sobie z nim radzić lub przynajmniej zmniejszyć niepewność jaką powoduje?
Fischer Black napisał na temat szumu specjalny artykuł pod znamiennym tytułem „Noise” i opublikował go w Journal of Finance w 1986 roku. Szum stanowi w zasadzie przeciwieństwo informacji, ale ponieważ bywa traktowany poważnie przez uczestników rynku, w krótkim terminie warto traktować go poważnie, ponieważ może mieć wpływ na kierunek zmian cen akcji na zasadzie samosprawdzającej się przepowiedni. Aby odróżnić szum od informacji należałoby koncentrować się na wadze napływającej wiadomości, a nie na jej spektakularności.
EM: Wszyscy wiedzą, że trzeba „ciąć straty i pozwolić zyskom rosnąć”. Dlaczego jednak w praktyce mało kto to stosuje?
Odpowiada za to pułapka psychologiczna zwana efektem dyspozycji. Badania pokazały, że średni czas od momentu nabycia akcji do momentu ich sprzedaży jest istotnie krótszy w przypadku walorów drożejących niż w przypadku taniejących. Inwestorzy mają zatem tendencję do szybkiej sprzedaży akcji przynoszących zysk oraz do przetrzymywania akcji przynoszących stratę. Dlaczego? Otóż wykazują silną asymetrię pomiędzy percepcją zysków i strat. Po stronie strat ludzie są w stanie zaryzykować sporo albo czekać bardzo długo, żeby wyjść na zero. Wolą nie zamykać pozycji na stracie, bo strata, która nie jest jeszcze zaksięgowana, boli o wiele mniej niż strata faktyczna. Po stronie zysku jest odwrotnie – inwestor, który widzi, że zyskuje chce zamykać pozycję jak najszybciej i uchronić swoje zdobycze.
EM: W naszym badaniu, w którym wzięło udział ponad 1300 osób, niemal połowa, jako największe frustracje podawała przekonanie o kryzysie finansowym, fatalnym stanie finansów państwa, reformie OFE, problemach światowej gospodarki itp. Często jest też tak, że ludzie, a zwłaszcza inwestorzy, mówią, że kiedyś inwestowało się lepiej, były inne, lepsze czasy, a przecież w przeciągu ostatniego roku WIG zyskał ok. 20%. Czy rzeczywiście jest tak źle czy to tylko pewne przeświadczenie? Jak sobie z tym poradzić?
W pewnych sytuacjach ludzie łatwiej przywołują z pamięci dobre rzeczy dotyczące przeszłości niż złe. Wszyscy znamy określenie „dawne, dobre czasy”. Poza tym na świecie jest wielu specjalistów, którzy starają się uczynić naszą przeszłość lepszą. Tymczasem jakakolwiek ona była, warto sobie uzmysłowić, że liczy się tylko przyszłość i w oparciu o nią warto podejmować decyzje inwestycyjne.
Rozmawiał Janusz Maruszewski
Dodaj komentarz